Plenerowa sesja rodzinna lifestyle – Malwina & Krzysztof
Obejrzyj koniecznie z muzyką – kliknij poniżej.
Sesja lifestyle w plenerze
Uwielbiam, jak do mnie wracacie. Cieszę się widząc, jak rozwija się Wasza rodzina, a dzieci tak niesamowicie szybko rosną i nawet pamiętają, jak mam na imię . Czasami podczas sesji już od pierwszego wejrzenia wiem, że jest między nami pewnego rodzaju chemia, coś co sprawia, że choć niewiele się znamy, to jesteśmy sobie w pewien sposób bliscy i sporo rzeczy widzimy w ten sam sposób. Na przykład wiemy, że warto regularnie robić sobie rodzinne sesje zdjęciowe! To sposób na posiadanie własnego wehikułu czasu, dzięki któremu będziecie mogli – Wy, Wasze dzieci, ich dzieci i dzieci ich dzieci – przenieść się w przeszłość za każdym razem, gdy spojrzycie na te fotografie. Taką więź niewątpliwie mam z tą wspaniałą rodziną, która na sesje do mnie przyjeżdża aż z Wrocławia.
Naturalne zdjęcia, pełne emocji
Malwinę i Krzysztofa spotkałam nad morzem ponad rok temu, gdy najmłodsza Marysia spała jeszcze błogo w brzuchu u mamy. Naszą sesję ciążową na plaży w Orłowie możecie również zobaczyć na moim blogu. Tym razem spotkaliśmy się gdzieś końcem lata w malowniczych okolicach Starego Sącza. Spytałam ich wtedy, jaka jest różnica pomiędzy trójką a czwórką dzieci. Krzysztof z uśmiechem na twarzy ujął to tak: ”Wiesz, to jest tak, że z trójką dzieci mieliśmy masakrę, ale teraz wiemy, że była to mała maskara, bo z czwórką to jest dopiero duża masakra”. Ja tej masakry u nich nie widzę, widzę za to dużo mądrej miłości i anielskiej cierpliwości, a także piękne, pełne wsparcia i opiekuńczości relacje między rodzeństwem. One, two, three, four, tell me that you love me more – śpiewa Feist w utworze, którego właśnie słuchacie. Moim zdaniem, śpiewa w punkt.
Nie wiem tylko, co na to rodzice tej gromadki, ale artystka dalej śpiewa: ”five, six, nine and ten” …
Zobacz też inne wpisy na blogu!